- Mandy miała swoje standardy. Nie byłeś dla niej dość dobry, nie dałaby
ci nawet potrzymać się za rękę. Albert skrzywił się, ale szybko się pozbierał, żeby odzyskać stracony grunt. - Twoja córka była naprawdę przyjacielską dziewczyną. Kolacyjki, śniadania. W krótkim czasie dowiedziałem się wszystkiego o całej rodzinie. Poznałem wiele fascynujących szczegółów na twój temat, Pierce. Poznałem twoje nawyki, twój domowy system alarmowy, twoje żałosne listy, dzięki którym usiłowałeś utrzymać kontakt z córką i nawiązać z nią dobre stosunki. 238 - Wzory charakteru pisma - stwierdził. - Materiał, który można było skopiować, przygotowując wiadomość na Filadelfię. W tym wypadku papier listowy. Albert omal się nie uśmiechnął. Znowu popatrzył na zegar. - Kiedy pewnego wieczoru zadzwoniłeś, akurat byłem u Mandy - wyznał Albert. - Wysłuchałem wymuszonej rozmowy. Quince, nigdy nie rozumiałeś swojej córki. Powinieneś się wstydzić. - Najpierw wyciągnął z niej wszystkie informacje - powiedział Quincy spokojnie - a potem ją zabił. - Ja wpadłem na ten pomysł. Spiłem ją i posadziłem za kierownicą. To było trochę ryzykowne. Mogła nie umrzeć od razu. Mogła odzyskać przytomność. Ale ostatecznie kogo to obchodziło! Była zalana w trupa, więc i tak nie pamiętałaby, co się stało. Poza tym zawsze moglibyśmy zaaranżować jakiś mały wypadek w szpitalu. - My? - Ja! - poprawił się Albert. - Ja mógłbym zaaranżować jakiś wypadek. Jej zabójstwo uważałem za pewien test. Kapujesz? Chciałem się przekonać, jak dobry był najlepszy z najlepszych w Quantico. Niestety, okazało się, że jeśli chodzi o rodzinę, twój instynkt okazał się zerowy. Nawet nie przyszedłeś i nie stanąłeś przy jej łóżku. Zgodziłeś się tylko na wyciągnięcie wtyczki. Przyczyniłeś się do śmierci swojej córki, Quince. Mnie to wisi, ale jak ty się z tym czujesz? Quincy zignorował to pytanie. - Wykorzystaliście ją, żeby zbliżyć się do Bethie. - Jasne! Mandy powiedziała nam... Powiedziała mi wszystko o swojej mamusi. Dowiedziałem się, które restauracje lubi najbardziej, jakiej muzyki słucha najchętniej i co najbardziej lubi jeść. Potem poszło dość sprawnie. W końcu mam swój urok. - Bethie nienawidzi uroku. Zapoznał się z nią, twierdząc, że otrzymał jeden z organów Mandy. Przedstawił się częściowo jako Mandy. Albert szeroko otworzył oczy. Nie podejrzewał, że wiedzą tak dużo. Znowu popatrzył na zegar. Wydawało się, że czas go uspokaja. Odetchnął głęboko i z nieco większą rezerwą popatrzył na Quincy'ego. - Kiedy jestem bystry, to jestem bystry - spróbował. Quincy tylko pokręcił głową. - Na śmierć Mandy on musiał czekać prawie rok. Czy to go niepokoiło? To nie mogło być częścią jego planu. - Cierpliwość jest cnotą - stwierdził Albert. - Nie, zaczął się denerwować. Żeby zabawa była ciekawa, potrzebował mojej uwagi. Dlatego wykorzystał Mary Olsen, żebym zaczął coś podejrzewać. 239 - Nie chciałem, żeby zniszczenie ciebie było takie łatwe - wyznał Albert. - Po piętnastu latach planowania człowiekowi należy się trochę zabawy, prawda?