czterech ścian.
- Dopiero go odnaleźliśmy! - krzyczał. - Jak możemy zrobić coś takiego? Nawet się z nim nie zobaczyć, nie porozmawiać?! - Spójrz na niego - mówiła Milla łagodnie, podsuwając mu fotografię. - Jest szczęśliwy Chcesz mu to odebrać? - Moglibyśmy chociaż się z nim zobaczyć - nalegał zdesperowany David. - On nawet nie wie, kim jesteśmy. Ja... Millo, an43 421 do cholery, zgadzam się, że nie możemy burzyć mu życia, odbierając tamtym ludziom, ale wreszcie mamy szansę, by... - Nie. Jeśli zjawimy się nagle, nie zapewniając jego nowych rodziców, że Justin należy już nieodwołalnie do nich, to jak myślisz, co zrobią? Ja wiem, co bym zrobiła. Zabrała dziecko i uciekała jak najdalej. - Ale... możemy się z nim zobaczyć... - błagał David, niezdolny do polemiki z jej rzeczowymi argumentami. - To musimy zostawić jego rodzicom. Właśnie tak. Musimy wybrać to, co najlepsze dla Justina, a nie dla nas. Davidzie, masz rodzinę. Kochasz ją, myśl także o niej. Nie możemy rujnować ludziom życia własnym egoizmem. - Co w tym egoistycznego, że chcę się zobaczyć z własnym synem? Ty przecież poświęciłaś mu całe życie. Szukałaś, walczyłaś, zrobiłaś wielokrotnie więcej, niż ja kiedykolwiek próbowałem. Jak możesz nie chcieć przynajmniej z nim porozmawiać? - Chcę - odparła z mocą. - Chcę go złapać i nigdy już nie wypuścić z ramion. Ale jest już za późno. O wiele lat za późno. Nie jesteśmy już jego rodziną. Jeżeli kiedykolwiek go poznamy, to będzie wybór chłopaka, nie nasz. Inaczej moglibyśmy zrobić mu straszliwą krzywdę. Nie o własne szczęście walczyłam przez te wszystkie lata. Musiałam się dowiedzieć, czy Justin jest bezpieczny, czy jest kochany Teraz już wiem: tak właśnie jest. Z trudem przełknęła ślinę. - Tak właśnie jest - powtórzyła cicho. an43 422 Ledwie widziała przez łzy, jak David podpisuje dokumenty. A potem bierze kartkę papieru i pisze list do Justina: jak bardzo go kocha, jak wielką ma nadzieję kiedyś go spotkać. Podał kartkę Milli, która umieściła ją wśród innych papierów - razem z własnym listem do syna. Miała nadzieję, że Justin-Zack kiedyś przeczyta te listy, że zainteresują go one na tyle, by skontaktować się z Davidem i z nią. Miała nadzieję, że Winbornowie nie zniszczą przekazanych papierów. Wątpiła w taki rozwój wydarzeń - były tam przecież także ważne z prawnego punktu widzenia dokumenty Mogliby jednak na przykład schować je w sejfie i nigdy nie wspomnieć Zackowi o jego biologicznych rodzicach. Nie mogłaby ich obwiniać za taki krok, ale liczyła, że postąpią inaczej. Pamiętała, jak twardo sama walczyła o syna, czemu oni mieliby być inni? Osiągnęła to, co zamierzyła lata temu. Zrobiła to świadomie, wiedząc, że sama pozostanie praktycznie z niczym. Nie wiedziała tylko, że nicość okaże się tak bolesna.