— A sądzisz, że to zrobi?
Lady Rothley zakryła twarz dłońmi. — Nie dręcz mnie, Tempero. Doskonale wiem, co usiłujesz mi powiedzieć. Nie jestem aż tak głupia! Ale kiedy tylko mam okazję, nie potrafię oprzeć się pokusie bycia z nim! Siedzieć przy nim w jego aucie to jak podróżować do raju! Och, Boże, dlaczego tak się czuję? Co mam robić? Zapadło milczenie. Tempera opadła bez sił na krzesło. — Nie znam odpowiedzi na to pytanie, belle-mère. Prawdę mówiąc, pomyślała, że nie zna odpowiedzi na żadne z pytań, które ją dręczą. Wszystkie były dla niej zbyt trudne, zbyt skomplikowane. Nawet teraz, gdy rozmawiała z lady Rothley, nie dawał jej spokoju fakt, że w pokoju pod nimi wisi fałszywy van Eyck i tylko czeka, aż ktoś to odkryje. Tempera wiedziała od ojca, że Włosi są zwykle bardzo dumni i aż nazbyt zasadniczy w sprawach dotyczących honoru rodziny. Nie mogła pozbyć się ponurej myśli, że gdyby w związku z obrazem wybuchł skandal i lady Rothley zostałaby weń wplątana, zrujnowałoby to jej szanse nie tylko u księcia, ale i u hrabiego. Kiedy odkryją fałszerstwo, w pierwszym przypływie gniewu na pewno będą podejrzewać mnie, myślała. 125 To oczywiste, że będą ją podejrzewać. Aż do chwili, kiedy uda jej się oczyścić z zarzutów. A to nie będzie łatwe. Zanim ujawni, kim naprawdę jest, i oskarży lorda Eustace'a, wszystkie gazety na pierwszych stronach rozpiszą się o tym, że lady Rothley z pasierbicą oszukały swego gospodarza i że lady Rothley z biedy nie było stać na pokojówkę z prawdziwego zdarzenia. Na pewno zakłócono by nawet spokój duszy jej ojca, zarzucając mu, że nie był w stanie odpowiednio zabezpieczyć finansowo żony i córki. Wszystko to przypominałoby lawinę. Jeden mały kamyk porusza następny, potem jeszcze jeden, aż w końcu pół górskiego zbocza stacza się, niszcząc wszystko po drodze. Raz uruchomiona, lawina ta na zawsze zrujnowałaby pozycję jej macochy w świecie towarzyskim, w którym zawsze gorąco pragnęła żyć. Czekałaby ją izolacja od otoczenia, a to oznaczało dla niej śmierć za życia. Muszę ją ratować, myślała gorączkowo Tempera, ale nie mam pojęcia, jak to zrobić. Lady Rothley podniosła się z taboretu przed toaletką i zaczęła zdejmować suknię. — Jeśli mam jeszcze czas, to może sobie chwilkę odpocznę — powiedziała. — Zapowiada się długi wieczór. — Jak to? Dokąd się wybieracie? — spytała Tempera. — Jemy dziś kolację w Monte Carlo z wielkim księciem Rosji, Borysem. Urządza ogromne przyjęcie w Hotel de Paris. Przypuszczam, że przed pójściem do kasyna będą jeszcze tańce. — W takim razie lepiej włóż białą suknię — powiedziała Tempera automatycznie. Myślami była teraz zupełnie gdzie indziej. Umysł jej pracował ciężko niby w kieracie. Rozważała trudną