powiedział, że mógłbyś mnie skrzywdzić fizycznie...
- Nigdy tego nie zrobiłem - przerwał jej z oburzeniem. - Nie umyślnie. - Regularnie sprawiasz mi ból. - Mówiła zupełnie spo-kojnie, sama się dziwiąc, jak potrafiła zachować zimną krew w takiej chwili. - Więc dlaczego wciąż ze mną jesteś? - spytał nieco ciszej. - Wiesz dlaczego. - Myślałem... - Urwał i opadł ciężko na sofę. - Co myślałeś? - Czasem sprawiasz wrażenie, nie tylko na innych, na mnie także... że wciąż mnie kochasz. Nie tylko jako ojca naszych dzieci. Lizzie zaczęło się robić niedobrze. - Proszę cię, nie udawaj, że nie wiesz, jak się czuję, kiedy mi to robisz. - Ale tu nie o to chodzi, prawda? - Podniósł na nią wzrok. - A nawet jeżeli, to nie możesz zaprzeczyć, że od bardzo długiego czasu zachowuję się bardzo powściągliwie, wiedząc, jak bardzo denerwujesz się tą trasą. Lizzie też usiadła, ale na fotelu. - Także tutaj - ciągnął. - Pewnie byłaś przekonana, że dorwę cię w czasie tej podróży, a przecież nie dotknąłem cię nawet palcem, prawda? - No nie. - Jeszcze nie. - To dlatego, że cię szanuję, Lizzie. Szanuję twoją pracę, to, kim jesteś. Przyjąłem do wiadomości, że straciłem prawo do takiego samego traktowania z twojej strony, naprawdę to wiem, ale może okazałabyś mi choć trochę wiary? - Ależ ja wierzę. Wierzę w tę pozostałą część ciebie. - Nie. Najwyraźniej nie wierzysz, bo inaczej nigdy byś nie zachowała się tak jak tam, przy basenie. - Przesadziłam. Bardzo mi przykro. - Prawie mnie oskarżyłaś o... - Kolory wróciły mu na twarz, pogłębione narastającym oburzeniem. - Nawet nie mogę tego wypowiedzieć! - To nie było oskarżenie, tylko... myśl. Zobaczyłam, że wycierasz Sophie, łaskoczesz ją, naszą śliczną dziewczynkę... - Naszą córkę! - Podniósł głos. - Moje własne dziecko! - Nie mogłam nic na to poradzić, Christopherze. Zobaczyłam cię z nią i nagle ogarnęła mnie groza. Przemknęło mi przez myśl, co mogłoby się wydarzyć pewnego dnia... Czy to naprawdę takie absurdalne, gdy się weźmie pod uwagę twoją historię? - Absurdalne? - krzyknął jeszcze głośniej. - To po prostu potworne świństwo z twojej strony! Przecież mimo wszystko nigdy nie podważałaś faktu, że jestem dobrym ojcem! Zaczął ogarniać ją wstyd, ale nadal nie potrafiła cofnąć wypowiedzianych słów.