Wziął leżący na zlewie grzebień i przyczesał
włosy. Własne odbicie w lustrze sprawiało mu przyjemność. Miłe rysy twarzy i ładne oczy. Może cera za bardzo zniszczona słońcem, ale kobiety lubią taki męski wygląd, pomyślał. No i ciało. Nie za dużo umięśnione, szczupłe i sprężyste. Jednym słowem, jest w formie. 58 Zabawne, że kiedyś ożenił się ze starszą kobietą. Teraz wolał młodsze. Tak, Kelsey cholernie dobrze wyglądała. Pech z tą Sheilą. Nastawia wszystkich przeciwko mnie, kontynuował rozmyślania. Psiakrew, gdyby nie Sheila, nie poznałbym pewnie Kelsey jako dziecka. Wtedy, kto wie? Może pozwoliłaby sobie teraz postawić w barze drinka. Może pozwoliłaby na więcej. Przypominał sobie spojrzenie, jakim obrzuciła dom. Zupełnie jakby to był jakiś chlew. Jakby gospodarz był gorszy od świni. Gorszy od tego karalucha, którego rozgniótł w lodówce. Wzruszył ramionami. Coś podobnego! To paskudztwo siedziało sobie w lodówce. Może dlatego tak łatwo było je zabić, że zdążyło przemarznąć. Zajrzał do łazienki. Może powinienem wynająć sprzątaczkę? - pomyślał. Oczywiście musiałby to być ktoś, kto nie boi się karaluchów. Wyszedł z łazienki. Chciał już wyjść, ale znowu zatrzymał się i rozejrzał po wnętrzu. Kolejny raz przeklął w duchu Sheilę, myśląc o tym, jak Kelsey Cunningham potraktowała jego dom. Pieprzyć obie. Pieprzyć ich wszystkich. Wszyscy w końcu wiedzieli, że Sheila znikała, gdy tylko miała na to ochotę. Wszyscy poza Kelsey. Wraca ni stąd, ni zowąd, zachowuje się arogancko i wtrąca się w nie swoje sprawy. A jednak... Znów się rozejrzał. Dziwne, kiedyś było tu czysto, pomyślał. Matka Sheili coś jednak umiała. Sprzątać. Także gotować. Tak, wtedy w lodówce było 59 jedzenie, a nie tylko puszki piwa. W tamtych czasach nie było tu karaluchów. A teraz? Opakowania po gotowym żarciu i puszki. To co, że przyjedzie policja? Szybko się wyniosą. Wyszedł z domu, nie zawracając sobie głowy zamykaniem drzwi. Nikt tędy nie chodził. W okolicy były tylko dwa budynki, poza tym tylko korzenie mangrowców i woda. W najbliższym domu mieszkał Angus Grier, który miał już dziewięćdziesiąt lat. A te dzieciaki, które wynajmowały drugi... rzadko bywały przytomne. Zresztą, gdyby nawet trafił się złodziej, proszę bardzo, niech sobie kradnie. Ponieważ odjeżdżając sprzed domu Andy Latham